"Jerzy Grotowski - próba portretu" - Recenzje i opinie

We Wrocławiu rozpoczęły się zdjęcia do filmu dokumentalnego "Jerzy Grotowski - próba portretu" w reżyserii Marii Zmarz-Koczanowicz. Autorem scenariusza jest prof. Zbigniew Osiński. Produkcją filmu, finansowanego przez Program 2 TVP i Telewizję ARTE, zajmuje się firma Eureka Media Krzysztofa Kopczyńskiego. Twórcy filmu chcą pokazać Grotowskiego nie tylko od strony zawodowej, ale i prywatnej. Trudno w jego przypadku życie i pracę rozdzielić. To właśnie osobiste doświadczenia, spotkania z ludźmi i określone miejsca wpłynęły na kształt drogi twórczej Grotowskiego, stały się tworzywem jego dzieł. Film będzie zapisem rozmów z ludźmi, którzy towarzyszyli Jerzemu Grotowskiemu jako przyjaciele i współpracownicy. Opowiedzą o zdarzeniach z życia i dziełach wybitnego reżysera m.in.: Ludwik Flaszen, Kazimierz Grotowski (brat Jerzego), Jerzy Gurawski, Maja Komorowska, Rena Mirecka, Zygmunt Molik. Realizatorzy odwiedzą miejsca, z którymi Grotowski był związany: Rzeszów - miejsce urodzenia, wieś Nienadówkę - gdzie spędził lata okupacji, Opole i Wrocław - miasta jego dojrzałej twórczości. Zdjęcia będą również realizowane we Włoszech, Francji, USA i Indiach. Grotowski dużo podróżował - mówi producent Krzysztof Kopczyński. Ważnym miejscem były dla niego Indie, gdzie miał częste kontakty z różnymi elementami tamtejszej kultury. Na stokach świętej Góry Aranchala [Płomienia] nieopodal Madras rozsypano po śmierci jego prochy. Nie będzie jej w filmie, gdyż Grotowski prosił przed śmiercią, by media nie pokazywały tego miejsca, szczególnie dlań ważnego. Będą inne, np. Aśran Ramahny Maharisziego. Przeprowadzimy rozmowy z reżyserem André Gregorym, z Raymonde Temkine, francuską autorką jednej z pierwszych książek o Grotowskim, z Anatolijem Wasiliewem, Eugenio Barbą. Pojedziemy, oczywiście, do Pontedery, gdzie Grotowski spędził ostatnie lata w ośrodku, w którym kierował wspólnie z Thomasem Richardsem. Mamy nadzieję, że zdążymy z ukończeniem filmu na tyle wcześnie, by mógł być pokazany 14 stycznia 2000 roku, w pierwszą rocznicę śmierci Jerzego Grotowskiego.

"Rzeczpospolita", 17 września 1999

"Jestem były inscenizator, były reżyser, teraz nie wiem - jak to określić jakiś człowiek przygody parateatralnej. Jeśli tę dziedzinę poznamy na tyle, że będzie nam groziła wiedza i reprodukcja, to nie ulega żadnej wątpliwości, że wejdziemy w inną..." Tak powiedział kiedyś o sobie i swych współpracownikach Jerzy Grotowski. Zmarły w ubiegłym roku twórca i reżyser teatralny, badacz i reformator sztuki aktorskiej, założyciel Teatru Laboratorium. Twórca niezwykle aktywny i wszechstronny, poszukujący. Dla jednych kontrowersyjny, dla innych stał się guru głoszącym teatralne objawienie. Film dokumentalny Marii Zmarz-Koczanowicz to próba portretu tego niezwykłego artysty i człowieka. Wspomnienia ludzi, którzy go znali, archiwalne zdjęcia, powroty do miejsc dla Grotowskiego ważnych, nagrania przedstawień i rozmów z nim samym - z tych fragmentów autorzy filmu próbują złożyć jakąś opowieść, odkryć choć część prawdy o fascynującym twórcy i człowieku, którego praca wciąż jest inspiracją, a życie - tajemnicą. To także próba przybliżenia szerszej widowni jego działalności, która dla współczesnego, światowego teatru stała się wielkim, reformatorskim odkryciem, a z której, paradoksalnie, najmniej czerpie dziś sztuka teatralna w Polsce.

"Antena" nr 5, 31 stycznia 2000

 

"Jerzy Grotowski - próba portretu" - "On chciał niemożliwego - mówi Ludwik Flaszen, współtwórca Teatru Laboratorium - Szukał teatru, który miał nie być teatrem, aktora, który by nie grał, widza nie będącego widzem". Kiedy poznali się w Opolu, był lekko otyłym młodzieńcem w nienagannym garniturze i pasującym do niego krawacie. Oczy ukrywał za ciemnymi szkłami okularów. Absolwent wydziału aktorskiego i reżyserii krakowskiej PWST reformowanie teatru rozpoczął w Opolu. Stworzył metodę gry aktorskiej odwołującą się do zachowań archetypicznych. Spektakle wystawione w Teatrze 13 Rzędów przyniosły mu rozgłos, sławę zyskał dzięki pełnym ekspresji, choć ascetycznym w formie inscenizacjom już we wrocławskim Teatrze Laboratorium - słynna "Apocalypis cum figuris'' z 1969. Jego aktorzy codziennie odbywali nawet 6 godzin ćwiczeń ruchu i tańca, Grotowski był obecny na wszystkich próbach i przedstawieniach. Nie było dla niego godzin pracy i wypoczynku - wspominają współpracownicy w filmie Marii Zmarz - Kaczanowicz, zrealizowanym na podstawie scenariusza Zbigniewa Osińskiego. Zagraniczna kariera teatru Jerzego Grotowskiego rozpoczęła się w 1966, kiedy po raz pierwszy pozwolono mu wyjechać z Polski na gościnne występy do Francji ze spektaklem "Książę Niezłomny". Podziwem i przyjaźnią darzyli go wybitni twórcy, mimo to zawsze zachowywał dystans. Do końca nie mówiliśmy sobie po imieniu - wspomina Peter Brook. Po 1981 Jerzy Grotowski wyjechał na stałe z Polski, w 1984 - rozwiązał swój teatr. Tak naprawdę interesowało go życie i człowiek. Teatr był mu potrzebny na jakiś czas - domyśla się Maja Komorowska. Nadal pracował i wykładał w Stanach Zjednoczonych, we Francji i we Włoszech. W 1997 został profesorem College de France w specjalnie utworzonej dla niego katedrze antropologii teatru. Był wówczas śmiertelnie chory. Zmarł dwa lata później w Pontederze.

 

"Rzeczpospolita" nr 5, 4-10 lutego 2000

"Święty Grotowski"

Film Marii Zmarz-Koczanowicz o Jerzym Grotowskim ogląda się nieświadomie powstrzymując oddech. W jednej z pierwszych sekwencji brat reżysera opowiada o wojennej tułaczce. Podczas niemieckiego nalotu matka przykryła ich własnym ciałem. Podobno obaj zapamiętali bicie jej serca. A potem kamera znajduje dom w którym się zatrzymali. Stara kobieta - pewnie rówieśniczka Grotowskiego - stawia na ławeczce pod oknem święte obrazy Matki Boskiej i Jezusa z gorejącym sercem. Zbliżenie. Głos zza kadru mówi: "Przy tych obrazach się wtedy modlili". A my patrzymy na ten naiwny wizerunek Boga nie tylko jak na scenę z "Apocalypsis cum figuris''. Emocje małego chłopca sprzed 60 lat stają się naszymi emocjami. Reżyserka, wspólnie ze scenarzystą Zbigniewem Osińskim, dotarła do niemal wszystkich najważniejszych w życiu reżysera ludzi: przyjaciół, współpracowników, badaczy. Udało się wyważyć różnorodność tonacji tych opowieści. Jerzy Gurawski wybuchł śmiechem na wspomnienie któregoś epizodu. Tłumaczce tekstów Grotowskiego z Pontedery głos grzęźnie w gardle ze wzruszenia, kiedy mówił o ostatnich miesiącach jego życia. Eugenio Barba beszta Grotowskiego za przyjęcie propozycji wykładów w College de France. Antolij Wasiliew szuka mistycznych usprawiedliwień dla daty śmierci swego mistrza. Jerzy Grotowski miał wiele twarzy. Profesor Pimko - giętki polityk potrafiący dla uratowania teatru wystąpić z całym zespołem dla partii. Reżyser - mnich, który ślubował czystość i ubóstwo. Prorok i guru spotykający się indywidualnie z setkami młodych ludzi. Maria Zmarz-Koczanowicz nie zamierzała wcale stworzyć hagiografii, ale wyszła jej opowieść o cierpieniu, walce Grotowskiego z własnym ciałem, psychiką, przemianach osobowości. Drodze ku światłości. Na jednym ze zdjęć skadrowanych filmie reżyser-pielgrzym w Indiach siedzi na stopniach. Zdjął okulary i zamknął oczy, a mały chłopiec czesze mu włosy. Dużo tu Grotowskiego - człowieka, a mniej Grotowskiego - reformatora teatru. Jego archiwalne wypowiedzi ograniczone do minimum, niewiele jest fragmentów spektakli. I ta proporcja jest słuszna. Idee się starzeją, rewolucje marnieją, uczniowie odchodzą. Co pozostaje? Wzór postawy artysty wobec świata, ludzi i własnej twórczości.

Łukasz Drewniak, "Tygodnik Powszechny" nr 5, 30 stycznia 2002