"Paradoks o konduktorze" - Recenzje i opinie

Program 2 TVP pokazał film dokumentalny Michała Dudziewicza Paradoks o konduktorze. Znany aktor Zdzisław Wardejn opowiedział epizod ze swego życiorysu. Podczas wydarzeń poznańskich - kiedy miał 16 lat - został uznany za zabitego (rozpoznany przez matkę!) i... prawie pochowany. W zamówionej przez rodzinę trumnie znalazły się zwłoki tramwajarza. Okoliczności jego śmierci są prawdziwym tematem film Dudziewicza. To pierwszy film o Poznańskim Czerwcu, w którym nie pokazano tłumów, oszczędnie wykorzystano ikonografię - tylko tyle, ile było potrzeba - żeby wzbogacić wyobraźnię poruszoną przez aktora narratora. Trzeba być jeszcze większym szczęściarzem, jak Dudziewicz, żeby złapać taki kąsek. Taka historia - i to opowiadana przez zawodowca! Trzeba być jeszcze większym szczęściarzem, jak Wardejn, żeby przeżyć własną śmierć. Wardejn nie grał siebie. Był sobą w takim niesamowitym natężeniu, że przez czas trwania filmu był mną, tobą, nami. To zdarza się niezwykle rzadko. Te kilka dni z życia chłopca, z życia miasta, z życia społeczeństwa, do dziś nie są rozliczone. Dudziewicz przypomina o tym bez publicystycznej nachalności. Wardejnowi dziękuję, że nie sprzedał swego życiorysu na użytek politycznych rozgrywek. Reżyserowi - chwała. Telewizja pokazała, czym mogłaby być. W związku z godziną emisji, osoby programujące w TVP niech się czują potraktowane przeze mnie słowami, używanymi powszechnie za obraźliwe. Uprzejmie proszę Najwyższego o powtórzenie filmu w dzień!!!

Jerzy Diatłowicki, "Życie", 28-29 czerwca 1997

Podwójne życie Zdzisława Wardejna

Niecodzienna opowieść o poznańskim Czerwcu 1956 i powikłanych losach ludzi, którzy niespodziewanie znaleźli się w młynie historii. Każdy ma swoje życie, ale czasami dwa życia splatają się ze sobą - rozpoczyna wspomnienia Zdzisław Wardejn. W czerwcu 1956 z życiorysem znanego dziś aktora splotła się dramatycznie biografia konduktora Kazimierza Wieczorka. Zdzisiek Wardejn miał wówczas 16 lat, ukończył II klasę technikum. - Był ranek 28 czerwca - wspomina Zdzisław Wardejn - Miałem zamiar pojechać z kolegą na trening. Czekaliśmy na tramwaj, ale długo nie nadjeżdżał.

Wardejn udał się na dworzec i stwierdził, że coś się w mieście dzieje. Zamykano stoiska na Targach Poznańskich, wkrótce milicja zaczęła łapać ludzi i zamykać ich w komisariacie. Wśród aresztowanych znalazł się także Zdzisiek Wardejn. W Poznaniu zaczęło się w ten czwartek wiele dziać. Po godz. 10.00 ruszyli w kierunku centrum demonstranci z Zakładów Cegielskiego (wówczas im. Stalina). Przed Komitetem Wojewódzkim partii zebrał się tłum, ale sekretarz KW Kraśko nie pokazywał się długo. Z megafonów krzyknięto: "na Młyńską" - tam było więzienie. Tłum ruszył. Wśród demonstrantów był także konduktor Kazimierz Wieczorek. Około godz. 15.00 Wieczorek został lekko ranny, trafił do szpitala. Postrzał nie był groźny, ale Wieczorka zabrano ze szpitala i zastrzelono. Dzień później matka Zdzisława Wardejna, poszukująca syna, który nie wrócił na noc do domu, "zidentyfikowała" w kostnicy, wśród zmasakrowanych zawiniętych w bandaże zwłok - "jego" ciało, jak sądziła. Zanim jednak odbył się pogrzeb Zdziśka Wardejna, zapowiedziany na 2 lipca, aresztanta zwolniono i wrócił do domu. To był szok dla rodziny i radość. Wkrótce zjawili się także agenci w mundurach i starali się zatuszować pomyłkę. Reżyser Dudziewicz zaprosił przed kamerę Zdzisława Wardejna, rodzeństwo Kazimierza Wieczorka, sięgnął do dokumentów i podążając tropami dwóch powikłanych życiorysów stara się wyjaśnić, dlaczego zastrzelono konduktora Wieczorka. Żyją świadkowie wydarzeń sprzed pół wieku - może odpowiedzą.

- Przeczytałem książkę Aleksandra Ziemkowskiego o wypadkach poznańskich w 1956 r., w której jest zamieszczone wspomnienie matki Zdzisława Wardejna. Jest także relacja siostrzenicy Kazimierza Wieczorka - mówi reżyser Dudziewicz - zafascynowała mnie tajemnica śmierci Wieczorka. Poznałem wcześniej wiele dokumentów, dziś znów niedostępnych i zacząłem tworzyć układankę: godzina po godzinie, zdarzenie po zdarzeniu. Poprosiłem Zdzisława Wardejna, aby opowiedział swą historię. Zgodził się. Zimą napisałem scenariusz, a w marcu nakręciliśmy zdjęcia.